Niewdzięcznik przed balem

Radosne piękno twoje, w tej sukni zieleni,
aż strach mnie ogarnia, czy ja ją ozdobię,
tym naszyjnikiem skromnym, który daję tobie,
o kształtach liści ze złotej jesieni.

Niech teraz oko twoje to oceni
— czy miły to dar twojej osobie
i czy twej sukni widoku nie zmieni?

Panna milczy, tylko się czerwieni.
Powiada potem: — Ty mój głuptasiku,
od ciebie wszystko przyjmę, bo mi serce każe,
cokolwiek by to było i w jakim wymiarze.


Mój najdroższy, mój miły, mój misiu, promyku,
nieważne jest nic — lecz na naszyjniku
została cena, której nie rozmażę,
ale wstyd wielki dawać cenę w darze.
Czyta, czterdzieści złotych. — O ty niewdzięczniku!

© Paweł Księżak